Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/871

Ta strona została przepisana.

Na te słowa Unkas podniósł głowę, przez uszanowanie spuszczoną dotąd, i mając zamiar wyłożyć w krótkości dla całego ludu dzieje swojej rodziny, dobył głosu, aby mógł bydź słyszany od wszystkich.
— Był czas, — rzecze, — kiedyśmy usypiali w miejscu, gdzie mogliśmy słyszeć gniewny ryk wód słonych. Cały kraj natenczas uznawał nas za Sagamorów i panów. Lecz kiedy nad każdym strumykiem postrzeżono białych, poszliśmy za danielami uciekającemi lotnie ku narodowej rzece naszej, i nie wielu wojowników Delawarskich zostało przy ukochanem źrzódle gasić swe pragnienie. Ojcowie moi powiedzieli wtedy: — Będziemy polowali tutaj. Woda rzeki wpada do jeziora słonego. Gdybyśmy poszli ku zachodowi, znaleźlibyśmy źrzódła płynące do wielkich jezior słodkich. Tam Mohikan umarłby zaraz, jak ryba morska przeniesiona do kry-