Ta strona została przepisana.
usiłując wyczytać jego uczucia na odwróconej w bok jego twarzy.
— Prawda, — odpowiedział Unkas zcicha.
Nastąpiła chwila milczenia; widać było że naród ze wstrętem uznawał słuszność dopominań się Minga; nakoniec mędzec, do którego wyrok należał, rzekł głośno.
— Huronie, idź sobie.
— Tak jak przyszedłem, Tamemundzie, — zapytał przebiegły Magua, — czy z rękoma pełnemi dobrej wiary Delawarów? Wigwam Chytrego Lisa jest pusty. Oddaj mu jego dobro.
Starzec zastanowił się na chwilę, a potem schyliwszy głowę ku jednemu z szedziwych towarzyszów zapytał:
— Uszy moje otwarte?
— Prawda.
— Ten Mingo jest wodzem?
— Pierwszym w swoim narodzie.
— Dziewczyno, o cóż ci chodzi? Wiel-