czy człowieka takiego jak ja, któregoby cały naród pragnął rozbrojonego widzieć.
— Jakże to. Długi Karabin oddaje swoje życie za moje brankę? — zapytał Magua w niepewności coby wolał, wracając parę kroków nazad.
— Nie, nie, ja nie zaszedłem tak daleko, — rzecze strzelec traktując tém obojętniej, im Magua okazywał się skwapliwszy do przyjęcia tej ofiary; — zamiana byłaby nie równa: najpierwsza z kobiet jakie są na pograniczu, czyliż warta, wojownika, w sile wieku i zdolnego nie mało przysług uczynić dla kraju Ale oto tak, przyrzekę pójść na zimowe leże i do pewnego czasu siedzieć zamknięty, jeżeli uwolnisz tę dziewczynę.
Magua wstrząs! głową z zimną pogardą i niecierpliwem skinieniem dał znak, żeby się tłum rozstąpił.
— Dobrze więc, dobrze; — zawołał Sokole Oko, z miną człowieka nie mającego
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/881
Ta strona została przepisana.