Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/885

Ta strona została przepisana.

wstrząsnąwszy głową wzgardliwie na znak że odrzuca zamiano, rzekł mocnym i dobitnym głosem:
— Lis Chytry jest wielki wódz; jedno ma on postanowienie. Idźmy — dodał poufale biorąc swą niewolnicę za ramię i popychając ją naprzód; — wojownik Huroński nie traci czasu na próżne słowa, idźmy.
Nieszczęśliwa piękność skoro poczuła obmierzłe dotnięcie swego prześladowcy, zaiskrzyły się jej oczy i twarz pokrył żywy rumieniec; skromnie jednak, chociaż z godnością, usunęła się z pod jego ręki i rzekła ozięble:
— Jestem twoją niewolnicą, ale niepotrzeba gwałtu; kiedy będzie czas pójdę za tobą, chociażby na śmierć. — Odwróciwszy się potém do Sokolego Oka dodała: — Dziękuję ci z całej duszy szlachetny człowieku. Ofiara twoja nie została i nie mogłaby bydź przyjętą; ale możesz mi wyświadczyć daleko większą nawet łaskę.