Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/887

Ta strona została przepisana.

tylko istota śmiertelna bydź może. To śnieżne czoło, jest słabym obrazem czystości jej duszy, — dodała odgarniając pukle światłych włosów rozrzucone po twarzy Aliny; — ileżbym jeszcze mogła powiedzieć na jej pochwałę; ale takie pożegnanie jest zbyt bolesne; muszę mieć litość nad tobą i nade mną samą.
Po tych słowach schyliła się ku martwej prawie siestrze, trzymała ją czas niejakiś w objęciach, a potém dała je gorący pocałunek i powstawszy ze śmiertelną bladością na twarzy, lecz bez jednej łezki w oku, obróciła się do dzikiego i rzekła uroczyście: — Teraz, gotowani iśdź za tobą.
— Idź Magua, dobrze, idź, — zawołał Dunkan, składając Alinę na ręku młodej Indyanki stojącej blizko, — idź: Delawarom ich prawa zabraniają cię ścigać, lecz mnie nic nie przeszkadza. Idźże potworo, czego się ociągasz? nikt cię nie zatrzymuje.