Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/918

Ta strona została przepisana.

czy; nam zaś nic niebędzie ćmiło wzroku. Ale otoż już kończą się zarosłe i nie masz żadnej dla nas zasłony. Bobry od sta lat zamieszkały te nadbrzeża: widzisz pan co tu pniów pozgryzanych! ledwo gdzie nie gdzie drzewo żyjące niby jeszcze.
Strzelec w kilku tych słowach dał trafny rys widoku, jaki otworzył się przed nimi. Rzeka płynęła tu nie jednostajnie, raz cisnąc się gwałtownie przez skaliste parowy, drugi raz rozlewając się szeroko na głębokie doliny. Wszędzie nad brzegami dawały się widzieć suche drzewa dawniej lub później pozbawione życia; jednych były już tylko pnie czarniawe, inne świeżo ogołocone z kory, zaledwo więdnieć poczynały. Kilka rozwalonych i mchem porosłych bobrowych chatek, czas jeszcze oszczędzał, jakby na świadectwo, że kiedyś całe pokolenia tych stworzeń zaludniały tę pustynię..
Nigdy strzelec z takiem natężeniem u-