Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/921

Ta strona została przepisana.

zyku Delawarów: — Prędko za drzewa, i strzelać!
Na te słowa cały oddział rozpierzchnął się tak szybko, ze nim Hejward ochłonął z zadziwienia, już sam tylko pozostał z Dawidem. Ale na szczęście Huronowie wzięli się do odwrotu i w tej chwili przynajmniej nie było niebezpieczeństwa dla nich. Przerwa ta potyczki nie trwała jednak długo; zaraz Sokole Oko ukazał się z ukrycia, dał ognia, i na czele swoich nacierając nieprzyjaciół cofających się zwolna, przeskakiwał od drzewa do drzewa to strzelając, to nabijając strzelbę.
Zdawało się z początku, ze bardzo mała liczba Huronów była w zasadzce; lecz im usuwali się dalej, tym więcej ich przybywało i wkrótce zebrały się siły zdolne wstrzymać, a nawet i odeprzeć Delawarów. Hejward wmięszał się pomiędzy walczących i naśladując ostrożność towarzyszów, strzelał ciągle kryjąc się i ukazując