Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/926

Ta strona została przepisana.

niż człowiek, i będziemy musieli nakoniec wziąść się do koni. Przypuść pan konia za dzikim; jak tylko raz wystrzeli, pewno nie zatrzyma się nigdy żeby nabić znowu.
— O tém pomówiemy lepiej innym czasem — przerwał Hejward; — a teraz czy mamy przypuścić attak?
— Nie rozumiem dla czego, jeżeli potrzeba wytchnąć chwil kilka, nie mielibyśmy obrócić tego czasu na pożyteczne uwagi, — odpowiedział strzelec łagodnie. — Attakować zbyt nagle, nigdy ja nie lubię, bo to zawsze bezpotrzebnie kilka głów kosztuje. Jednakże, — dodał nastawując ucha ku tej stronie, gdzie w oddaleniu dawał się słyszeć hałas bitwy, — może Unkas żąda naszej pomocy; trzeba rozpędzić tych łotrów, co nam zastępują drogę.
To rzekłszy, odwrócił się natychmiast z pewném już postanowieniem i głośno za-