Ta strona została przepisana.
mał i dowodzi teraz załogą w twierdzy William Henryka.
— Słyszałem, słyszałem, że jakiś człowiek bardzo bogaty, gdzieś tam z prowincyi południowych przybyły otrzymał to miejsce; a chociaż za młody zęby brać takie zaszczyty mimo nosa tych, co posiwieli w służbie, powiadają jednak, że doskonale zna żołnierkę i jest człowiek honorowy.
— Ktokolwiek on taki i jakiekolwiek może mieć prawo do tych zaszczytów, jego samego widzisz przed sobą i za nieprzyjaciela uważać nie powinieneś.
Strzelec spojrzał na Hejwarda z zadziwieniem, zdiął czapkę i zaczął mówić mniey swobodnie, ale zawsze z niedowierzaniem jakiemś.
— Słyszałem że część wojska miała dziś rano wyruszyć z obozu i ciągnąć nad jezioro?
— Słyszałeś prawdę; ale ja wolałem udać