Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/953

Ta strona została przepisana.

płakiwanej śmierci, ogarniała strapione pokolenie. Żaden głos nie odezwał się, prócz kilku łkań przytłumionych, żaden ruch nie dał się postrzedz, prócz składania niewinnych ofiar przez młode rowiennice Kory. Rzekłby kto że wszystkiemi osobami w dziwném tém widowisku, były posągi kamienne.
Nakaniec mędrzec wyciągnąwszy ramiona oparł się na barkach starych towarzyszów swoich i powstał z trudnością, tak wycięczony i słaby, jak gdyby od dnia wczorajszego, kiedy jeszcze z uczuciem i mocą przewodniczył radzie narodowej, przywalił go ciężar całego wieku. — Mężowie Lenapy! — odezwał się potém ponurym, wieszczym głosem, — oblicze Manitu jest za obłokiem, oczy jego odwróciły się od was, uszy są zamknięte, usta nie dają wam odpowiedzi. Nie widzicie go, a jednak karzą was wyroki jego. Otwórzcie serca, nie dopuszczajcie się kłam-