Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/961

Ta strona została przepisana.

W pośrzód rozrzewnionych Delawarów, jeden Szyngaszguk był wyjątkiem; osłupiałe oczy jego, ani razu nie zwróciły się w stronę; podczas najtkliwszych wyrzekań, żaden rys jego twarzy nie okazał najmniejszego wzruszenia duszy. Martwe i zimne ciało syna, było dla niego wszystkiém: zdawało się, że stracił wszystkie zmysły prócz wzroku i dla tego tylko żył jeszcze, żeby patrzał na tę twarz, co tak mile przed tém uśmiechała się do niego, a teraz na zawsze miała bydź ukrytą przed nim.
W tém mąż poważnej i surowej postawy, wojownik sławny z dzieł wielu, a mianowicie z zasług położonych w ostatniej bitwie, powoli wystąpił z tłumu i zbliżył się do zwłok Unkasa.
— Dla czego ty nas opuściłeś, zaszczycie „Wapanaków? — rzecze do młodego wojownika, jak gdyby ten mógł go słyszeć; — życie twoje nie trwało nad chwilę, lecz