poznałby, że tu chodzi o coś i pierzchnąłby w krzaki jak daniel spłoszony.
— Nie czyń tego: nie pozwolę na to. Może jest niewinny... jednakie, gdybym był przekonany że chciał zdradzić!....
— Nie lękaj się pan pomyłki uważając Irokańczyka za zdrajcę, — odpowiedział strzelec prawie mimowolnie podnosząc strzelbę do twarzy.
— Poczekaj! — zawołał Hejward; — nie zgadzam się na ten śrzodek: trzeba szukać innego; chociaż tylko co nie jestem pewny że łotr mię oszukał.
Posłuszny majorowi strzelec, odrzucił zamiar uczynienia przewodnika niezdolnym do biegu i zastanowiwszy się nieco, skinieniem przywołał swoich towarzyszów czerwonych. Kiedy się ci zbliżyli, zaczął do nich pocichu lecz z zapałem mówić ich językiem, a z częstego ukazywania ręką na gałęzie jaworu, można było poznać że opisywał im, jak i gdzie stoi nieprzyjaciel. Mohikanie
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/98
Ta strona została przepisana.