— Dokąd idziecie dziewczęta? — zapytała Amelka, wchodząc do ich pokoju pewnej soboty po południu; zastała je bowiem tajemniczo gotujące się do wyjścia, co obudziło jej ciekawość.
— Mniejsza o to; małe dziewczynki nie powinny zadawać pytań, — cierpko odrzekła Ludka.
W młodocianym wieku nic nas tak nie gniewa, jak takie słowa, lub gorsze jeszcze polecenie: „idź stąd, moja droga.“ Po tej zniewadze podniosła Amelka głowę do góry i postanowiła zbadać tajemnicę, choćby jej przyszło poświęcić temu godzinę czasu. Zwróciwszy się do Małgosi, która jej nie zdołała długo czegoś odmawiać, rzekła pieszczotliwie:
— Odpowiedz! zdaje mi się, że mogłabyś mię wziąć ze sobą! Eliza bawi się lalkami, a ja nie mam co robić, i takam osamotniona.
— Nie mogę, moja droga, bo nie jesteś proszona! — odezwała się Małgosia, a Ludka przerwała jej niecierpliwie:
— Małgosiu, nie mów, bo nam wszystko zepsujesz. Nie możesz pójść Amelko, więc nie bądź dzieckiem i nie napieraj się.
— Idziecie gdzieś z Arturem, wiem dobrze. Szeptaliście ze sobą i śmieliście się na sofie wczoraj wieczorem, ale umilkliście, gdy weszłam. Może nie idziecie z nim?
— Owszem; ale siedź cicho i nie nudź nas!
Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII
LUDKA STACZA WALKI Z SOBĄ.