Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie pani March przechowywała dla córek szczątki dawnej świetności: jedwabne pończochy, pięknie rzeźbiony wachlarz i niebieską szarfę. Miałam ochotę na jedwabną lila suknię, ale niema czasu ją przerobić, więc muszę przestać na mojej starej tarlatanowej.
— Będzie ładnie wyglądała na mojej nowej muślinowej spódnicy, i szarfa ją ozdobi. Żałuję, żem połamała koralową bransoletę, bo mogłabyś ją wziąć! — powiedziała Ludka, która lubiła obdarzać i pożyczać, ale jej rzeczy były zawsze w tak złym stanie, że nikt z nich nie mógł korzystać.
— W tej skrzyni jest ładna staroświecka perła, ale mama mówi, że naturalne kwiaty lepiej zdobią młodą panienkę, a Artur obiecał mi ich dosyłać ile tylko zechcę, — odparła Małgosia. Więc cóż ja biorę ze sobą? na spacery nową czarną suknię; ufryzuj mi pióro do kapelusza, Elizo, — na niedzielę i mniejsze zebrania popelinową, — za ciężka na wiosnę, prawda? Jedwabna fijołkowa byłaby taka ładna, ach Boże!
— Mniejsza o to; masz tarlatanową na wielkie zabawy, a w białym kolorze zawsze wyglądasz jak anioł, — powiedziała Amelka, przyglądając się ubogim strojom, w których się jej dusza lubowała.
— Stanik przy niej niewycięty, i ogon za krótki, ale ujdzie. Niebieska suknia na dom tak dobrze wygląda po odwróceniu i przybraniu, że mi się zdaje, iż kupiłam nową. Jedwabne okrycie trochę niemodne, i kapelusz nie taki jak Salusi. Nie chciałam nic powiedzieć, ale się bardzo zawiodłam na parasolce; prosiłam mamę o czarną z białą rączką, a przez zapomnienie kupiła zielona z brzydką żółtawą laską. Jest trwała i porządna, więc nie powinnam narzekać, ale wiem, że się jej wstydzić będę