Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —


szczęśliwym świecie, odważając się obcować tylko z tą małą garstką osób, które posiadały jej ufność i przywiązanie. Amelka, chociaż najmłodsza, miała wielkie znaczenie, przynajmniej w swojem przekonaniu. Była to dzieweczka kształtna, biała jak śnieg, z niebieskiemi oczami, i z główką w złocistych loczkach. Była blada, szczupła i zawsze zachowująca się jak dorosła panna, dbała o swe maniery. Co się tyczy charakterów tych czterech sióstr, to je każdy sam pozna.
Zegar wybił szóstą, a Elżbietka wyczyściwszy kominek postawiła pantofle, żeby się ogrzały. Widok tego starego obuwia sprawił jakieś miłe wrażenie na dziewczętach, bo matka miała nadejść, a wszystkim było pilno ją przywitać. Małgosia przestała gromić i zapaliła lampę; Amelka wstała z fotelu, chociaż jej nikt o to nie prosił, a Ludka zapomniała o swem znużeniu, gdy usiadła bliżej ognia, żeby trzymać i wygrzewać pantofle.
— Zupełnie już zniszczone, i mama koniecznie potrzebuje nowych.
— Kupię jej za mego dolara, — rzekła Eliza.
— Nie, ja kupię! — wykrzyknęła Amelka.
— Ja jestem najstarsza. — odezwała się Małgosia, ale Ludka przerwała stanowczym tonem:
— Odkąd papa wyjechał, ja jestem jedynym mężczyzną w naszej rodzinie, i sama zaopatrzę ją w pantofle, bo odjeżdżając powierzył ją moim szczególnym staraniom.
— Powiem wam co zrobić, — rzekła Eliza; niech jej każda co ofiaruje na kolendę, a sobie zato nic już nie kupujmy.
— To pomysł godny ciebie, moja droga! i cóż jej damy?
Przez chwilkę zastanawiały się pilnie, poczem Małgo-