Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
—   9   —


sia oznajmiła: „Ja dam parę ładnych rękawiczek;“ jak gdyby jej własne śliczne rączki nasunęły tę myśl.
— Ja najpiękniejsze pantofle, jakie tylko znajdę! — wykrzyknęła Ludka.
— Ja kilka obrąbionych chustek do nosa, — rzekła Eliza.
— Ja flaszeczkę wody kolońskiej, bo ją lubi; nie drogo będzie kosztować, więc jeszcze sobie co kupię — dodała Amelka.
— W jaki sposób ofiarujemy te rzeczy? — zapytała Małgosia.
— Położymy je na stole, potem wprowadzimy mamę i będziemy patrzeć, jak roztwiera paczki. Nie pamiętasz, że tak zawsze bywało w nasze urodziny? — odparła Ludka.
— Tak się lękałam, ile razy przyszła na mnie kolej usiąść w fotelu z koroną na głowie, a wyście mię obstępowały z podarkami i całusami. Prezenty i pieszczoty sprawiały mi przyjemność, ale mię to straszyło, że się przyglądacie, jak odwijam paczki, — powiedziała Eliza; przypiekając razem twarzyczkę i grzanki do herbaty.
— Zostawmy mamę w przekonaniu, żeśmy to wszystko dla siebie kupiły, a potem zrobimy jej niespodziankę. Musimy przejrzeć sklepy jutro po południu, Małgosiu, i mnóstwo mamy jeszcze przygotowań do zabawy na wieczór Bożego Narodzenia, — rzekła Ludka, przechadzając się po pokoju z rękami założonemi wtył i z nosem do góry.
— Ostatni raz to robię; już jestem za stara na takie rzeczy, — odezwała się Małgosia, która nie przestała być dzieckiem, gdy szło o obmyślenie zabawy.
— Wiem, że się tego nie wyrzekniesz, póki będziesz