starać; wzbudzaj uwielbienie w zacnych ludziach, nietylko urodą ale i skromnością.
Małgosia przez chwilę siedziała zamyślona, a Ludka stała z rękami wtył założonemi, z twarzą zaciekawioną i nieco zmieszaną, była to bowiem nowość dla niej, że Małgosia rumieni się, mówi o zalotności, o wielbicielach, i tym podobnych rzeczach. Zdawało jej się, że siostra dziwnie prędko wyszła na dorosłą pannę przez te dwa tygodnie, i odsunęła się w jakiś świat, gdzie nie może za nią podążyć.
— Mamo, czy ty masz „plany“, jak mówiła pani Moffat? — spytała nieśmiało Małgosia.
— Mam, moje dziecko, mam ich bardzo wiele. Wszystkie matki układają plany, ale zdaje mi się, że mi ta pani inne przypisuje. Powiem ci niektóre, bo przyszedł czas, kiedy jednem słowem można naprowadzić na dobrą drogę tę romantyczną główkę i serce. Jesteś młoda, Małgosiu, ale masz już te lata, że możesz mię zrozumieć, a matka najlepiej umie mówić o takich rzeczach do podobnych dziewcząt; Ludko, twoja kolej przyjdzie może z czasem, więc posłuchajcie obie moich „planów“ i pomóżcie je uskutecznić, jeżeli są dobre.
Ludka przysunęła się i usiadła na poręczy od fotela z taką miną, jakgdyby się zabierały do bardzo ważnej sprawy. Pani March, trzymając córki za ręce i patrząc na nie zamyślonem okiem, mówiła po swojemu poważnie, lecz wesoło:
— Pragnę, żeby moje córki były piękne, wykształcone i dobre; żeby je podziwiano, kochano i szanowano; żeby dobrze i rozumnie wyszły za mąż i wiodły pożyteczne, przyjemne życie, mając tak mało trosk i zmartwień jak tylko Bóg pozwoli. Najmilsza i najlepsza rzecz jaka się
Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.