gielskiego hrabi, zwiesiła się piękna Viola promienna radością i urodą.
— Mój lordzie, — rzekł oblubieniec tonem, który przeraził wszystkich, — wzgardliwie powiedziałeś, że pozwolisz mi starać się o twą córkę, gdy się będę mógł pochlubić równie wysokiem nazwiskiem i równie wielką fortuną, jak hrabia Antonio. Ja więcej mogę uczynić, bo nawet twoja ambitna dusza nie zdoła odmówić hrabi z Devereux i de Vere, oddającemu starożytne imię i olbrzymi majątek wzamian za ukochaną rękę tej pięknej damy, obecnie małżonki mojej.
Hrabia jak skamieniały spojrzał na zdumiony tłum, a Ferdynand dodał z wesołym i trjumfującym uśmiechem. — Tego wam mogę tylko życzyć, moi przyjaciele, żebyście poszli za moim przykładem, i tak piękną oblubienicę zdobyli jak ja, dzięki temu ślubowi w maskach.
— Z czego jest podobny K. P. do wieży Babel?
— Oto mieści w sobie pełno niekarnych członków.
Przed niejakim czasem, pewien ogrodnik zasiał małe ziarnko w swym ogrodzie, i wkrótce wyrosło na krzew obciążony dyniami. Gdy już były dojrzałe — w miesiącu październiku, urwał z nich jedną i zaniósł pewnego dnia na targ, a korzennik nabył ją do swego sklepu. Tegoż rana, młoda dziewczynka w ciemnym kapeluszu i niebieskiej sukni, z okrągłą twarzyczką i przypłaszczonym noskiem, kupiła ją dla matki. Przyniósłszy do domu, pokrajała i w dużym garnku kawałek na obiad ugotowała