Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.
—   162   —


— Cóż to jest? — wykrzyknęła drżąca Ludka.
— Wzięłaś sól zamiast cukru, i śmietanka jest skwaśniała, — odparła Małgosia z tragicznym gestem.
Ludka z jękiem rzuciła się na krzesło, gdyż przypomniała sobie, że na samym końcu posypała poziomki solą, która stała na stole w kuchni, a śmietankę zapomniała wstawić w wodę. Kolory wystąpiły jej na twarz, i była już blizka łez, ale się spotkała z oczami Artura, który mimo bohaterskich wysileń miał tak śmiejące się spojrzenie, że nagle uderzyła ją komiczna strona tej sprawy, i serdecznym śmiechem pociągnęła wszystkich za sobą, nawet pannę Crocker. Nieszczęsny ten obiad skończył się zatem na chlebie z masłem i oliwkach, wśród żartów i wesołości.
— Nie mam teraz odwagi sprzątać, więc się zajmijmy pogrzebem, — rzekła Ludka, gdy wstali od stołu, a panna Crocker gotowała się do odejścia, by czemprędzej opowiadać nową historję innym znajomościom obiadowym.
Przez wzgląd na Elizę, przybrali wszyscy poważne miny; Artur wykopał w gaju grób pod paprociami, i Pip został tam złożony ze łzami i przykryty mchem przez swą panią. Wieniec z fijołków i mokrzycy umieścili na kamieniu, z napisem ułożonym przez Ludkę, podczas gdy przyrządzała obiad.

Tu leży Pip March,
Zmarły 7-go czerwca;
Kochany, srodze żałowany,
I nieprędko zapomniany.

Po skończonym obrzędzie, usunęła się Amelka do swego pokoju, podziałało na nią bowiem wzruszenie i rak morski; ale nie miała gdzie się położyć, bo łóżek nie po-