Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
—   16   —


małe pielgrzymki, rozpocznijcie to znowu nie żartem lecz serjo, a zobaczymy jak daleko zajdzie każda zanim ojciec wróci do domu.
— Mamo, ale gdzie są naprawdę nasze ładunki? — spytała Amelka, biorąca rzeczy bardzo ściśle.
— Oprócz Elizy, każda z was powiedziała jaki teraz dźwiga ładunek; ona zapewne nie ma żadnego.
— Owszem: talerze, kurze, zazdrość względem dziewczynek, posiadających ładne fortepiany, i lękanie się ludzi.
Elizy ładunek był tak zabawny, że wszystkim chciało się śmiać, ale się powstrzymały, żeby jej nie obrazić.
— Zróbmy tak, — rzekła Małgosia, zamyślając się, — będzie to tylko inna nazwa doskonalenia się, i zabawa ta może nam być pomocną; bo chociaż chcemy być dobre, ciężka to praca, zapominamy się, i nie robimy wszystkiego co jest w naszej mocy.
— Byłyśmy dziś wieczorem w Otchłani Rozpaczy, ale mama przyszła i wydobyła nas. Więc cóż nam wypada teraz czynić? — zapytała Ludka uradowana myślą, że coś romantycznego osłodzi jej nudne obowiązki.
— Zajrzyjcie pod poduszki w poranek Bożego Narodzenia, to znajdziecie książki, które wam posłużą za przewodników, — odpowiedziała pani March.
Podczas gdy stara Anna sprzątała ze stołu, mówiły o tym nowym planie; następnie wydobyły cztery koszyczki do robót, i igły przemykały się po prześcieradłach, które dziewczęta szyły dla ciotki March. Było to niezajmujące szycie, ale żadna nie narzekała tego wieczora. Przyjęły plan Ludki, żeby podzielić długie szwy na cztery części, i nazwać je Europą, Azją, Afryką i Ameryką; w ten sposób poszło im doskonale, zwłaszcza gdy rozmawiały o różnych krajach, wyszywając sobie drogę po nich.