Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

jakgdyby dla odpędzenia urojonych komarów, i mówiła zwolna:
— Jabym chciała mieszkać w ładnym i wykwintnym domu, mieć smaczny stół, piękne suknie, śliczne meble, miłych gości i dużo pieniędzy. Chciałabym panować, rządzić według woli i mieć liczną służbę, żeby nigdy nic nie robić. Jakżebym tego używała! Ale nie byłabym próżniaczką, pełniłabym dobre uczynki i zniewalałabym wszystkich, żeby mię kochali.
— Czy nie chciałabyś mieć gospodarza w tym zamku na lodzie? — zapytał Artur figlarnie.
— Wszakże mówiłam, że chcę miłych gości, — powiedziała, pilnie związując trzewik, żeby nikt nie widział jej twarzy.
— Czemu nie dodajesz, że pragnęłabyś mieć znakomitego, mądrego, dobrego męża, i kilkoro anielskich dzieciaczków? wszakże twój zamek nie byłby doskonałym bez tego, — rzekła śmiało Ludwisia, która nie miała jeszcze tkliwych myśli i pogardzała romansami, z wyjątkiem drukowanych.
— Ty w swoim będziesz tylko miała konie, atrament i powieści, — odpowiedziała porywczo Małgosia.
— Bardzobym chciała mieć stajnię pełną arabskich rumaków, pokoje zawalone książkami i atrament magiczny, żeby moje dzieła były tak sławne jak muzyka Artura; ale zanim obejmę w posiadanie zamek, pragnę dokonać jakiejś rzeczy wspaniałej, bohaterskiej lub niezwykłej, któraby nie wyszła z pamięci ludzkiej, nawet po mojej śmierci. Nie wiem jeszcze co to będzie, ale jestem w ciągłem wyczekiwaniu, i chcę was wszystkich kiedyś zadziwić. Zdaje mi się, że będę pisała książki i tą drogą