Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

— To coś bardzo dobrego, — powiedziała Amelka tonem krytyka.
— Ja odgadłam! odgadłam!! ach, moja Ludko, takam dumna! — zawołała Eliza, biegnąc uściskać siostrę i powinszować jej świetnego powodzenia.
Boże mój jakież były uradowane. Małgosia nie chciała wierzyć, póki nie zobaczyła słów „miss Ludwika March“ wydrukowanych rzeczywiście w gazecie. Amelka łaskawie rozbierała artystyczne ustępy i częstowała uwagami względem dalszego ciągu, które na nieszczęście nie mogły być spożytkowane, z powodu iż bohaterowie poumierali. Eliza skakała i śpiewała z radości. Anna wydawała okrzyki z wielkiego zadziwienia, że to „Ludka zrobiła“. Pani March przejęta była dumą. Ludka śmiała się ze łzami w oczach, mówiąc, że wyjdzie na zarozumiałego pawia, — a gazeta przechodziła z rąk do rąk.
— Powiedzże nam co o tem! kiedy ci przysłano? Co też ojciec powie? To się Artur uśmieje! — wołały wszystkie razem cisnąc się wkoło Ludki, bo dla tych szalonych, kochających istot każda domowa uciecha stawała się uroczystością.
— Przestańcie szczebiotać, dziewczęta, to wam opowiem wszystko, — rzekła Ludwisia, pytając siebie w duchu czy panna Burney czuła się wyższą po swej „Ewelinie“, jak ona po „Współzawodnictwie malarzy“. Opowiedziawszy, jak się rozporządziła powieściami, dodała: „skoro poszłam po odpowiedź, pan redaktor objawił mi, że obie są dobre, ale że nie płaci początkującym osobom, tylko pozwala, by drukując w jego piśmie obznajmiały publiczność ze swymi utworami“. — To korzystna praktyka, — rzekł, a gdy początkująca osoba nabierze wprawy, wówczas jej się zaczyna płacić. Zostawiłam więc obie prace i dziś mi