Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XV.
TELEGRAM.

— Najmniej przyjemnym miesiącem w roku jest listopad, — rzekła Małgosia, stojąc raz popołudniu w ponury dzień przy oknie, skąd się przypatrywała ogrodowi, pokrytemu szronem.
— Dlatego ja się w nim urodziłam, — powiedziała Ludka z zadumą, nie wiedząc, że ma kleks na nosie.
— Gdyby się zdarzyło teraz coś przyjemnego, toby się nam ten miesiąc wydał rozkosznym, — odezwała się Eliza, gdyż z dobrej strony brała wszystko, nawet listopad.
— Zapewne, ale u nas nie zdarza się nic przyjemnego, — powiedziała Małgosia, będąca w złem usposobieniu, „pracujemy ciężko bez żadnej odmiany ani rozrywki, zupełnie jak we młynie“.
— A toś kwaśna! — wykrzyknęła Ludka. — Nie bardzo mię to dziwi, biedaczko, bo widzisz, że inne dziewczęta doskonale się bawią, a ty się męczysz rok po roku. Ach, czemuż nie mogę urządzić twego życia tak samo, jak moim bohaterkom! Jesteś już dosyć ładna i dobra, więc chciałabym tylko, żeby jacy bogaci krewni zapisali ci niespodzianie majątek. Wtenczas błyszczałabyś jak dziedziczka, z pogardą traktowałabyś każdego co cię lekceważył, pojechałabyś zagranicę i wróciłabyś do domu jako pani X., odznaczająca się blaskiem, świetnością i elegancją.
— Dziś inaczej zdobywa się majątek; mężczyźni muszą pracować, a kobiety wychodzą za mąż dla pieniędzy.