Przez cały tydzień panowała w starym domu taka ilość cnoty, że mogłaby się nią obdzielić cała okolica. Było to coś prawdziwie zdumiewającego, gdyż wszyscy zdawali się w niebiańskim nastroju ducha, i wyrzeczenie się siebie weszło w modę. Lecz zwolnione od pierwszego niepokoju o ojca, zaczęły dziewczęta nieznacznie ustawać w chwalebnych usiłowaniach i wracać do dawnego trybu życia. Nie zapomniały swego hasła, lecz obok ufności i pracy, dawały jednak wakacje przymusowi, który je kosztował tak wiele swobody.
Ludka, nie zakrywając ostrzyżonej głowy, dostała kataru, i otrzymała rozkaz siedzenia w domu, póki się jej nie polepszy, bo ciotka March nie lubiła słuchać czytania zakatarzonej osoby. Dogadzało jej to, gdyż energicznie krzątała się po domu, od poddasza do piwnicy, a potem zasiadła na sofie, żeby się leczyć z kataru proszkiem i książkami. Amelka zmiarkowała, że domowe gospodarstwo i sztuka nie dadzą się pogodzić, więc wróciła do „pasztecików z gliny“. Małgosia chodziła codzień do Kingów, lub szyła w domu, albo raczej tak jej się zdawało, bo dużo czasu poświęcała pisaniu długich listów do matki i odczytywaniu depesz z Waszyngtonu. Eliza dobrze się trzymała, czasem tylko popadając w próżniactwo lub smutek. Wszystkie drobne obowiązki spełniała codzień wiernie za siebie i często za siostry, które o swoich łatwo zapominały, i prowadziła dom tak regularnie, że podobny był do zegara, którego wahadło poszło w odwiedziny. Gdy jej było ciężko na
Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/246
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVII.
NIEWIERNE PRZYRZECZENIOM.