Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.

pan March wpadł bowiem w recydywę, i nie mógł słyszeć o prędkim powrocie do domu.
Jakże ponure wydawały się teraz dni, jak smutny i opuszczony był dom, i jak ciężko było dziewczętom na sercach, gdy im czas schodził na pracy i oczekiwaniu, a cień śmierci unosił się nad ogniskiem tak niegdyś szczęśliwem. Małgosia często w samotności skrapiała robotę łzami, myśląc nad tem jak była bogatą w rzeczy cenniejsze, niż zbytki otrzymywane za pieniądze: — bo w miłość, opiekę, spokój i zdrowie, te błogosławione dary życia. Ludka pędziła życie w przyciemnionym pokoju cierpiącej siostrzyczki, i smutny jej głos ciągle brzmiał jej w uszach. Nauczyła się oceniać piękną i słodką naturę Elizy. Przekonała się jak głębokie i tkliwe miejsce zajmuje we wszystkich sercach, z jakiem wyrzeczeniem się siebie żyje dla innych i uszczęśliwia cały dom, objawiając te proste cnoty, które każdy może posiadać i powinien miłować więcej niż talent, lub urodę. Amelka na swem wygnaniu, serdecznie pragnęła być w domu, żeby coś zrobić dla Elizy, czuła, iż żadna praca nie byłaby zbyt ciężka i nużąca. Przypominała sobie z żalem i smutkiem, jak wiele zaniedbanych robót wykonywała za nią chętnie siostrzyczka. Artur błąkał się po domu, jak pokutująca dusza, a pan Laurence zamknął wielki fortepian, bo nie mógł znieść przypomnienia młodej sąsiadki, która mu tak uprzyjemniała szarą godzinę. Wszyscy tęsknili za Elizą: mleczarz, piekarz, korzennik i rzeźnik zapytywali o jej zdrowie. Biedna Humlowa przyszła uniewinnić swą niebaczność i prosić o całun dla Miny; sąsiedzi przysyłali pozdrowienie i życzenia, i nawet osoby, znające najlepiej Elizę, dziwiły się, że mimo nieśmiałości zjednała sobie tak dużo przyjaciół.
Tymczasem ona leżała na łóżku ze starą Joanną, bo