Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/274

Ta strona została uwierzytelniona.

zić majestatu Amelki, lecz wreszcie zapukał i łaskawie został przyjęty.
— Usiądź i odpoczywaj, póki nie zdejmę tych rzeczy, a potem poradzę się ciebie w jednej bardzo ważnej kwestji, — rzekła Amelka, gdy się już popisała swym blaskiem i zapędziła Polly do kąta. — Ten ptak jest udręczeniem mego życia, — mówiła dalej, zdejmując różową górę z głowy, podczas gdy Artur siadał na krzesło, jak na konia. — Wczoraj, skoro ciotka usnęła, chciałam się zachować cicho jak myszka, tymczasem Polly zaczęła krzyczeć i szamotać się w klatce, więc poszłam ją wypuścić i znalazlam dużego pająka. Gdym go wyjęła stamtąd, poleciał zaraz pod szafę z książkami; Polly poszła za nim, nachyliła się, zajrzała i krzyknęła z trjumfem: „Wynijdź i przespaceruj się, mój drogi.“ Nie mogłam wstrzymać się od śmiechu, więc Polly ze złości zaczęła wrzeszczeć, a ciotka March obudziła się i wyłajała nas obie.
— Czy pająk przyjął to zaproszenie? — zapytał Artur ziewając.
— Przyjął; wylazł z pod szafy, a Polly uciekła śmiertelnie przestraszona i wskoczyła na krzesło ciotki, wołając na mnie: „Złap go! złap go! złap go!“, bo ja polowałam na tego pająka.
— „To kłamstwo, mój panie“, — krzyknęła Polly, dziobiąc palce Artura.
— Skręciłbym ci szyję, gdybyś była moją, ty stara wiedźmo! — zawołał Artur grożąc pięścią papudze, która zwiesiła głowę na bok i z powagą krakała: „alleluja, niech będą błogosławione twe guziki, mój drogi!“
— Jestem już gotowa, — rzekła Amelka, gdy zamknęła szafę i wyjęła papier z kieszeni. Jeżeli chcesz, to przeczytaj ten dokument i powiedz, czy dobrze napisany.