Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.
—   37   —


strasznie ciasne i dolegały jej, chociaż nie chciała tego przyznać; a Ludce wszystkie dziewiętnaście szpilek zdawały się wbite w głowę, co niezbyt przyjemne było. Ale, Boże mój! raczej umrzeć, niż nie być elegancką!
— Bawcie się dobrze, kochanki, — rzekła pani March, gdy szły wystrojone ulicą. Nie jedzcie wiele na kolację, i wróćcie do domu o jedenastej, zaraz jak przyślę po was Annę.
— Skoro zamknięto za niemi bramę, odezwała się jeszcze przez okno:
— Dziewczęta! dziewczęta! czy wzięłyście ładne chusteczki do nosa?
— Tak, tak, maleńkie i ładne, a Małgosia swoją skropiła wodą kolońską! — krzyknęła Ludka, dodając ze śmiechem gdy się oddaliły: zdaje mi się, że mama zapytałaby o to, gdybyśmy uciekały przed trzęsieniem ziemi.
— Jestto jedno z jej arystokratycznych upodobań, i zupełnie właściwe, bo prawdziwą damę zawsze się pozna świeżych rękawiczkach i chustce do nosa, — odparła Małgosia, która także miała sporo maleńkich „upodobań arystokratycznych“.
— Nie zapomnij, Ludko, schować tylny bryt. Czy moja szarfa dobrze leży? a uczesanie czy nie bardzo źle wygląda? — pytała Małgosia przy gotowalni pani Gardiner, odchodząc od lustra po długiem przeglądaniu się.
— Wiem, że zapomnę; ale jak zobaczysz, że robię co niestosownego, to mrugnij: dobrze? — odrzekła Ludka, prostując sobie kołnierzyk i naprędce gładząc włosy szczotką.
— Nie wypada mrugać, ale podniosę wgórę brwi, jeżeli będzie co złego, a opuszczę je na dół, jak wszystko będzie w porządku. Pamiętaj trzymać się prosto i stawiać