Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

A więc woła Mateczkę:
„Mamo odpędź natręta,
Bym mógł chociaż troszeczkę
Zmrużyć senne oczęta...”

„Choć odpędzę, przyleci
Jeden, drugi i trzeci:
Komar bierze, mój synku,
Przykład z twego uczynku.
Tyś marudził przed łóżkiem,
Jak to twoim zwyczajem,
Więc on także nad uszkiem
Brzęczy teraz nawzajem.”


XIX.
Morus.

„Ach, jak to nie ładnie, mój mały,
Że zawsze pobrudzisz się cały:
Włożę ci sukienkę nowiutką,
I kryzkę na szyję czyściutką,
O ubiór twój troszczy się Mama,
Lecz wkrótce na sukni jest plama;
Kryzka znów zgnieciona jak kłaczek,
A jakie twe rączki... buziaczek!
Wszyscy się wciąż śmieją na świecie,
Że takie niechlujne mam dziecię:
Zowią cię Morusem.” „Ach, Mamo,
Kominiarz nie czysty tak samo,
A chociaż jest czarny jak smoła,
Nikt przecież na niego nie woła: