Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

Morusie, jak na mnie wołają,
Lecz jeszcze pieniądze mu dają.

Kominiarz kominy we dworze
Wyciera, więc wtedy nie może
Być czystym — gdy skończy swe trudy,
On nie zna co sadze, co brudy;
Morusem go nie zwą, bo tacy,
Co dają pożytek z swéj pracy,
Choć praca ich suknie zabrudzi,
Warci są uznania u ludzi.


XX.
Ofiara i poświęcenie.

Śmiała się Józia nad Felcią biédną:
„Ja mam dwa jabłka, a ty masz jedno!
Ja mogę oddać drugie jabłuszko
Małéj dziewczynce, co z tą staruszką
Mieszka pod strychem — ty choć chcesz szczérze,
Nic dać nie możesz głodnéj w ofierze,
Chybaby chciała jabłuszko owe
W dwie porznąć części i dać połowę...
Lecz kto ma dzielić ten nożem kraje,
A Mama w rękę noża nie daje.”
„Choć nie da noża, ale pozwoli,
Bym postąpiła z jabłkiem do woli,
Więc oddam całe moje jabłuszko
Małéj dziewczynce, co z tą staruszką
Mięszka pod strychem.” „A co zostanie,
Po tym podarku na twe śniadanie?”