Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

Ja szczęśliwa ze swéj doli,
Nie dbam o wichry, o burze,
Głowę schylam i powoli
Na poduszce oczy mrużę.
Ah! poduszko! mówię sobie,
Jakżem rada spać na tobie!

Są na świecie biédne dziatki,
W ciągłéj z srogim losem wojnie,
Co nie mają nawet chatki,
Gdzieby mogły spać spokojnie,
Ja mam wszystko co mi trzeba:
Lubych rodziców kochanie,
I codzienny kąsek chleba,
I to mięciutkie posianie.
Ah! poduszko! mówię sobie,
Jakżem rada spać na tobie!

Jutro zaledwie słoneczko
Błyśnie na niebios przestworze,
Ja z kajetem i książeczką
Będę witać ranne zorze;
Dziś gdym zadanie skończyła
W czystym sumienia spokoju,
I dzień cały dobrą była,
Ja spoczywam po prac znoju.
Ah! poduszko! mówię sobie,
Jakżem rada spać na tobie!


XXXIV.
Litość.

Jeżeli ujrzysz wśród drogi,
Jak starzec biédny, ubogi,