Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

Wolał czas swój marnie trawić,
Niźli się z chłopcami bawić.
Z tym go lat rozróżniał przedział,
Z tym jak rozmawiać nie wiedział,
Ten był cichy, ten zbyt śmiały,
Ów zagłośny, ów zamały:
Słowem nikt z nich w żadnéj dobie
Nie zdołał go ująć sobie.
Cóż się stało? wnet chłopczyki,
Widząc jego humor dziki,
Zaprzestali z nim się bawić,
A chcąc pamiątkę utrwalić
O takim umyśle miałkim,
Nazwali chłopca „Pyszałkiem.”


XLVII.
Prawdziwa piękność.

Gdy chcę być piękną panienką,
Nie błyszczę strojną sukienką,
Tą którą mi dobry Tato
Przywiózł na wiązanie w lato;
Nie kładę kolczyków w uszka,
Ani złotego łańcuszka,
Ale jestem dobrą, grzeczną,
I posłuszną i stateczną,
W wyznaniu win swych otwartą,
Nie grymaśną, nie upartą,
Gdyż wiem że piękność prawdziwa
Jest ta, która z cnót wypływa.