Małe szczegóły, drobne wypadki,
Stawają jako natrętne świadki,
A rzecz co sama z siebie wypływa,
Przestrogą bywa.
Pewnemu panu w formie nowalii,
Przysłano spore pudło bakalii,
On zaś na gwiazdkę córeczce małéj
Za otrzymane z nauk pochwały
I dowód szczeréj w pracy ochoty,
Dał pierścień złoty.
„Słuchaj,” rzekł Tata: „idziem wraz z Mamą
Społem do miasta, zostaniesz samą;
Sprawiaj się grzecznie i przyzwoicie,
Ale przestrzegam cię moje dziécię,
Niechcij zaglądać co w pudle na dnie,
Bo to nie ładnie.
Nie wiem zaprawdę co się tam działo,
Gdy dziéwczę samo w domu zostało,
To tylko powiem, że pudło duże,
Widniało zdala na półce w górze,
A zaś panienka, wzór niewiniątek,
Myk w ciemny kątek.
„Córeczko,” rzecze Matka do panny,
„Czy czasem jaki nałóg naganny,
Nie sprawił, że twój mały paluszek,
Sięgnął do zbioru suszonych gruszek?”
„Nie, wszakże pudło, ” rzecze nieśmiało,
„Stoi jak stało.”
Nazajutrz w domu gwałt, zamięszanie,
Krzyk, hałas, lament, szepty, bieganie,
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/160
Ta strona została skorygowana.