Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/181

Ta strona została skorygowana.

Słowem, co wypadnie — czy brzydko, czy ładnie:
Przestrogi, nagany, pochwały,
Tak w czynie, jak w treści, wśród kart tych się mieści,
Abyście ztąd przykład czerpały;
Więc rzekę: o mili, w każdziutkiéj dnia chwili,
Stańcie się pociechą rodziny,
Bym dumny poprawą dziateczek, miał prawo
Za dobre pochwalić was czyny.


LXXI.
Beksa.

Była raz dziewczynka mała,
Która sobie płakiwała,
Strojąc różne brzydkie miny,
Tak, z narowu — bez przyczyny.
Czy to zimą, czy to w lecie,
Wstaje z łóżka — bucik gniecie,
Sukienka uciska boczek:
Ot już łezki lecą z oczek;
Potém gdy za stołem siadła,
Muszka do śmietanki wpadła,
Ciastek brakło, mało mléczka,
Oho! już zroszone liczka
Łzawą strugą. A gdy dziatki,
Idą z książkami do Matki,
By się uczyć — ktoś tam z cicha
Mruczy, szlocha, albo wzdycha.
Przy obiedzie twardy stołek,
Kwaśna zupka, zły rosołek,
Smacznéj brakło legominki,
Już buziaczek u dziewczynki,