Ojciec i rzeknie: „Nierozsądny synku,
Podziękuj panu, że cię w złym uczynku
Zganił, i nagrodź winę swą poprawą;
On dać przestrogę zupełne miał prawo,
Choć jest ci obcym, swawolniku mały,
Bo mu tę władzę daje wiek dojrzały.”
Pewnego razu w majowy ranek,
Wszyscy zasiedli koło stoliczka,
A każdy w ręku miał obwarzanek
I pełną szklankę smacznego mléczka.
„Dla czego buzię skrzywił Juleczek?”
Zapyta Mama. „Mléczka brakuje,
Został mi tylko obwarzaneczek,
A on gdy suchy to nie smakuje.”
Więc Mama szklankę leje mu całą.
„Co tam?” po chwili znowu zagadnie:
„Znikł obwarzanek, mléko zostało,
Pić je zaś same, jakoś nie ładnie.”
Dostał go, znowu przekąski łaknie,
I tak na przemian czegoś nie staje:
Raz obwarzanka, raz mléczka braknie,
A Mama jedno lub drugie daje,
Wreszcie zawoła: „łakomcze mały,
Dosyć wykrętów, wstyd mi za syna;
Tyś wypił mléka dzbanuszek cały,
A obwarzanków zjadł z pół tuzina.”