Wyręczać Mamę praca niezmierna,
Lecz czyż się lenię, powiedzcie proszę?
A przytém jestem tak miłosierna,
Ostatnie biednym oddaję grosze,
Bo wspierać bliźnich zawsze przyjemnie...
Winniście wszyscy brać przykład ze mnie.”
Pewnego razu, było to wiosną,
Poszła na łąkę rwać wonne kwiatki;
Patrzy — tam fiołki wśród trawy rosną:
„Ah, ja z nich zrobię bukiet dla Matki!”
Złożyła, niesie: „Dar méj córeczki,”
Zawoła Mama, „przyjmę z ochotą:
O ja tak lubię wonne fiołeczki!”
„Za co?” „Bo skromność wielką jest cnotą,
Bo przy uroku jéj tajemniczym
Wszystkie przymioty stają się niczém.”
„Skromność?” zapyta. „Tak, moje dziecię:
Tulipan pyszną przybiera postać,
Lewkonja z dumą wstrząsa swe kwiecie,
Róża królową kwiatów chce zostać,
A choć kwiat każdy ma swe zalety,
Ten wonią wabi, ów krasą błyszczy,
Wszystkie ich dobre strony niestety
Chęć samolubstwa tłumi i niszczy;
Jeden się fiołek kryje w zieleni,
Więc też człek skromność fiołeczka ceni.”
„Prawda!” zawoła z wstydu rumieńcem,
Kryjąc w swe dłonie twarzyczkę łzawą,
„Źle własnych zasług zdobić się wieńcem,
Trzeba zostawić innym to prawo.
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.