Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/217

Ta strona została skorygowana.
XCV.
Niebo.

Na łąk przestrzeni zielonéj
Rośnie kwiateczków miliony,
Lecz gdy co rano dla Matki
Rwiesz barwne i wonne kwiatki,
Czy pomyślałoś o dziecię
Kto je rozsiewa po świecie!

To Ten co z słońca promieniem
W kielich roślin pożywieniem
Wpływa, co kwiatki podnosi
I dżdżem wątłe zioła rosi;
Ten co ptaszków kształci w śpiewie,
Wiesza owoce na drzewie,
Małym pszczółkom miód udziela,
I pod twą stopą rozściela
Traw kobierzec, a nad głową
Krągli barwę lazurową.

To Bóg, synu mój kochany,
Bog w miłości niezrównany,
W tworach świata niepojęty,
Wieczny w bycie, w chwale święty.
On króluje tam wysoko
Gdzie nie sięgnie ludzkie oko,
A jednakże w każdéj dobie
On dziecino jest przy tobie,
I oko jego promienne
Siedzi twoje sprawy dzienne,
Patrząc z miłością na ciebie...