Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

O, mój synu, mój jedyny,
Posłuchaj rady Matczynéj,
Nie każ nigdy z winy własnéj,
Twéj duszyczki białéj, jasnéj,
Szałem złości, co gniew budzi;
Kochaj Boga, miłuj ludzi,
Bądź wytrwałym na cierpienia,
Abyś w chwili odrodzenia,
Gdy błękitne twoje oczy,
Wiekuisty cień zamroczy,
I doczesne zgaśnie życie,
Błysł jako gwiazda w błękicie.


XCVI.
Wielkanoc.

Już słońce goręcéj grzeje,
Przybliża się pora wiosny:
Wkrótce dla was zajaśnieje
Dzień szczęśliwy, dzień radosny.
Kucharz w pracy zawsze gracki,
Zamyka się w kuchni na noc,
By piec ciasta, baby, placki:
To Wielkanoc!
Uczeń, co był piérwszym w klasie,
Co się trudził zimę całą,
Rachuje sobie w tym czasie,
Ile pracy dlań zostało;
Marzy we dnie, marzy zmrokiem,
Kładąc się do łóżka na noc,
Jakim zalśni mu urokiem,
Ta Wielkanoc!