Panienka, która na pensyi,
W naukach była wzorowa,
Bez zachodu, bez pretensyi
Swe książeczki w tekę chowa,
Myśląc: jam lekcye z swobodą
Zdała, ucząc się ich na noc,
Teraz trudów mych nagroda
Jest Wielkanoc!
Nawet kilkoletnie dziécię,
Co się nie zna z abecadłem,
Dla którego wszystkiem w świecie,
Dobry kąsek z smaczném jadłem,
Duma, słodkie stojąc minki,
W każdéj porze, we dnie, na noc,
Jak wyborne te rodzynki,
Na Wielkanoc!
Słowem wszyscy: starzy, młodzi,
I chłopczyki i dziewczęta,
Rachują czas co uchodzi,
Myśląc, że już blizkie święta,
A rozchodząc się z wieczora,
Mówią sobie na dobranoc:
Jakaż to wesoła pora,
Ta Wielkanoc!
Ja wam jednak powiem dziatki,
Że ni ciasta wypieczone,
Ni łakocie, co tak łatwo
Można dostać na święcone,
Ani wytchnienie po trudzie,
Co kołysze do snu na noc
Sprawia, że się cieszą ludzie,
Na Wielkanoc.
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/220
Ta strona została skorygowana.