Zwłaszcza u dzieci; kiedy napadnie,
Którą panienkę, albo téż chłopca,
Wszystkie nauki idą nie ładnie
I każda praca bywa im obca.
Wciska się zwykle do szkolnych ławek,
Między ospałych leniuchów bractwo,
Lub zwolenników płochych zabawek,
A ta choroba zwie się „próżniactwo.”
Oto recepta: przez godzin cztery
Codziennie pisać, czytać, rachować,
Robić ćwiczenia, składać litery,
Lalki zaś w szafę głęboko schować.
Jeżeli chora poczuje dreszcze
Wstrętu do pracy, na sam początek
Należy trudy podwoić jeszcze;
Gdy zacznie ziewać, postawić w kątek.
W razie jeżeli te wszystkie środki
Nic nie pomogą, wtedy potrzeba
Usunąć ciastka, cukry, łakotki,
I dać na obiad suchy kęs chleba.”
Do słabéj Zosi kuracyę ową
Zastosowano téj saméj doby,
A w skutku leków panna jest zdrową
I nie ma wcale dziwnéj choroby.
Była to sobie niewiasta zgrzybiała,
Liczono jéj coś z osiemdziesiąt latek,
Nikogo z bliższéj rodziny nie miała,
Więc tęskno było staruszce bez dziatek.