„Nianiu włóż mi pończoszkę, gdzie moja sukienka?
Sciągnij pas, daj trzewiczki.” „Wstydź się!” powie Mama,
„Skończyłaś już pięć latek: tak duża panienka
Winna przy ubieraniu radzić sobie sama.”
„Źle gdy się bawią błotem chłopcy lub dziewczynki,”
Mówił ojciec do syna, on zaś rzecze na to:
„Lepię z błota jak garncarz z gliny, miski, rynki,
Jestem więc rzemieślnikiem kochany mój Tato.”
Malec co bez pożytku walał swoją odzież
Sądząc że tem popiera społeczeństwa sprawę,
Robił jak owa z życiem igrająca młodzież
Która czynem nazywa bezmyślną zabawę.
Pewien chłopczyk dziwaczną się odzywał mową,
Gdyż zawsze A powiedział nim wymówił słowo:
A pójdę! A zostanę! A siądę! A zrobię!
„Wiesz synku,” rzecze ojciec, „co ja powiem tobie?
Zmień to A choćby na B, bo chętnie uwierzę
Żeś treść nauk przy pierwszéj zakończył literze.”