„Bawmy się w gości! Ty będziesz damą,
Która w karecie zjeżdża wspaniałéj
Oddać wizytę — ja będę Mamą,
A synem moim będzie Staś mały.
Ubierz się w suknię, która nad biórkiem
Wisi przy stole, weź chustkę Niani,
Włóż na swą głowę kapelusz z piórkiem
I przybądź do nas jak wielka pani.
Cóż to, nie wchodzisz?” „Helciu, nie mogę
Postąpić kroku po tym dywanie:
Długa się suknia wplątała w nogę,
Pomóż, bo zrzucę z siebie ubranie.”
„Czyliż kto widział, aby w swe suknie,
Wchodząc plątały się modne damy!”
Starsza siostrzyczka młodszą ofuknie:
„No, już pomogłem — teraz czekamy.”
Czując, że nic ją wstrzymać nie zdoła,
Mała Ludwinia jak bomba wpadnie
W pląsach i skokach: „A co?” zawoła,
Spojrzawszy w lustro — „wszak mi tak ładnie?”
„Czy téż w ten sposób panią się wita,
Jeśli przyjeżdża kto z wizytami?”
„A jak?” nieśmiało Ludka zapyta...
„Trzeba powiedziéć: Bon jour chere amie!
Nikt się ubiorem swym téż nie chwali,
Lecz wszedłszy kiwnie z daleka głową,
Włoży szkło na nos, spojrzy po sali,
I pocznie wszystkich bawić rozmową:
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/243
Ta strona została skorygowana.
CXI.
Bawmy się w gości.