Upuszcza koszyk, a jajek krocie,
Tłucze się w błocie.
Jedną rzecz zniszczy, drugą uroni,
Bo zawsze coś jéj nagłe przeszkodzi...
A Mama wtedy tak rzeknie do niéj:
„Za straty winić sług się nie godzi,
Człowiek czasami bywa niezręczny,
Ale potwierdzi nie jeden świadek,
Że częściéj stratę przy pracy ręcznéj
Zrządza przypadek.”
Gdybym ja małą koteczką była,
Tobym wciąż łapką głaskała liczko,
W ostre pazurki myszki łowiła,
Chlipiąc czasami w kąciku mléczko;
Lecz jam panienką — od pieszczot stronię,
Nie mam pazurków, co drapią zdradnie,
Mléczka nie chlipię, myszek nie gonię,
I wiem, że cudze brać to nie ładnie.
Gdybym ja była małym pieseczkiem,
Tobym przy stole gdy dają jadło
Siadła, i śledząc za kawałeczkiem
Mięska, łykała co pod ząb wpadło;
Lecz jam panienką — wiem, że nałogi
Brzydkie, do złego zawsze prowadzą,
Więc słucham przestróg Mateczki drogiéj,
I to jém tylko co mi podadzą.