Gdybym ja była małym konikiem,
Który przesadza rowy i płoty,
Tobym wierzgała, a w szale dzikim
Stroiła różne figle i psoty;
Lecz jam panienką — więc nie figluję,
Nie tupię nóżką, i zawsze skromnie
Siadam za stołem — czytam, haftuję,
Słuchając pilnie co mówią do mnie.
Gdybym ja była ptaszkiem skrzydlatym,
Tobym frunęła w górę nad sioło,
I nic nie robiąc wiosną i latem,
Śpiéwała sobie piosnkę wesołą:
Lecz jam panienką — z każdą mi chwilką
Latek przybywa — mnie nauk trzeba,
Bo kto wciąż śpiéwa po gajach tylko,
Ten często nie ma na starość chleba.
Gdybym ja była robaczkiem małym,
Tobym cichutko pełzła swą drogą,
I wątła siłą, nikczemna ciałem,
Zginęła w błocie zdeptana nogą;
Lecz jam panienką — myśl moja sięga
Do gwiazd, do nieba, w przestrzeń daleką,
Zkąd Wszechmocności Bożéj potęga
Spływa Ojcowską na świat opieką.
Nie jestem pieskiem, ani źrébaczkiem,
Ani koteczkiem co ma pazurki,
Ani pełznącym w ziemi robaczkiem,
Ni ptaszkiem, który wzlata pod chmurki;
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/247
Ta strona została skorygowana.