Ja tego nie żądam — ja z moją rodziną
W zaciszu domowém czas spędzam najmiléj,
Tam lata dziecięce swobodnie mi płyną,
Tam szczęścia doznaję w wszelakiéj dnia chwili.
A żyjąc tém życiem spokojném i błogiém,
Nie szukam czczych zabaw za chaty méj progiem.
Mam Ojca i Matkę, braciszka, siostrunię,
Brat duży już chłopiec, siostra ma sześć latek,
Mam Ciocię kochaną i dobrą Babunię:
Ot moja rodzina, ot cały mój światek!
Mięszkamy daleko za miastem, pod borkiem,
Gdzie niwy, gdzie pola, gdzie łąki i gaje,
Jest ci tam ogródek i lipa przed dworkiem,
I wody źródlanéj srebrzyste ruczaje;
Przy Ojcu, przy Matce, wśród grona rodziny,
Mijają rozkosznie dni moich godziny.
Ojciec mnie nie psuje, Mateczka nie pieści,
Lecz słowem zbawienném wspierają me chęci,
A w słowach ich tyle uczucia się mieści,
Żem zawsze je rada zachować w pamięci;
W spojrzeniu rodziców wyrok swój zgaduję,
Pochwałę, naganę, zachętę, przestrogę:
Wzrok spuszczam do ziemi, gdy winę swą czuję,
Uśmiécham, gdy z czynów pochlubić się mogę,
A jeźli mnie nazwą córeczką swą drogą,
To mi tak na duszy rozkosznie i błogo!
Brat chodzi do szkoły, zna wszystko dokładnie,
Co dzieje się w świecie, co będzie, co było,
Jeźli zaś go Ojciec czasami zagadnie,
To chwili nie tracąc odpowie aż miło!
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/250
Ta strona została skorygowana.