Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/255

Ta strona została skorygowana.

O, chwilo szczęśliwa!
Jedziemy do żniwa,
I widzim jak w koło,
Ochoczo, wesoło,
Przy znoju i trudzie
Zwijają się ludzie,
A patrząc się na to,
Powiada mi Tato:
„Córeczko, to praca,
Co kraj nasz wzbogaca!”

Wieczorem o chłodzie,
Pod lipą w ogrodzie,
Gdzie rosną powoje,
Siadamy we troje;
Tak sobie siedziemy,
To i to mówiemy,
A Ojciec w rozmowie
Często mi opowie:
O miastach i krajach,
O różnych zwyczajach,
Jak kiedy co było...
Mnie słuchać tak miło,
Żem zawsze zdziwiona,
Gdy nocy opona
Zakrywa świat cieniem.
„Oj!” mówię z westchnieniem:
„Gdyby się to dało,
Godzinkę choć małą
Przedłużyć wieczora...
Lecz trudno — spać pora!”