Potém należy zajrzyć pod murek,
Kędy drób siada po nocach całych,
Tam pewnie stadko czubatych kurek
Naniosło sporo jajeczek białych;
Ot jedno, drugie, trzecie i czwarte,
Blizko pół kopy leży przy ścianie:
Kureczki moje! wyście dziś warte,
Abym wam smaczne dała śniadanie.
Cip, cip, cip, do mnie piękne kokosze,
Cały wam fartuch ziarnek przynoszę!
Indyczki moim zwabione głosem,
Biegną ze wszystkich stron do podwórka,
A stary indor z czerwonym nosem,
Cyka i gniewnie puszy swe piórka;
Złościć się nie masz żadnéj przyczyny,
Ni stroić dąsów, mości indorze,
Dam wam twarogu i zieleniny,
Ale to zrobię w właściwéj porze,
A więc poczekaj głodna gromadko,
Niech wprzód nakarmię kureczek stadko.
Wszystek drób syty. Teraz dla Matki,
Kóz i konwalij w ogrodzie narwę,
Ona tak lubi te wonne kwiatki,
Co łączą z wdziękiem ponętną barwę;
Dla Ojca pośród liści i trawek,
Które tam rosną przez cale lato,
Nazrywać trzeba smacznych truskawek:
Jakże rad będzie kochany Tato!
Kiedy zaś wszystko urządzę składnie,
Znów do książeczki wziąść się wypadnie.