Wy może nie wiécie, że często na świecie
Są takie nieznośne guzdrały,
Którym wśród biegania, chodzenia, szukania,
Przechodzi bez zajęć dzień cały;
Ciągle są w kłopocie, bo żadnéj robocie
Wydołać nie mogą w téj chwili,
Czas mija, a one siadają strudzone,
Jak gdyby Bóg wié co zrobili.
Ot pewna panienka, imieniem Helenka,
Tak wszystko powoli robiła,
Że w gronie cnych osób mówiono: nie sposób,
By ona trud wszczęty skończyła;
A jeden i drugi ujrzawszy jak długi
Czas niosła guzdralstwu w ofierze,
Rzekł: „co to za życie!” i cicho i skrycie
Westchnąwszy, żałował ją szczérze.
Bo zważcie-no tylko, jak z każdą dnia chwilką,
Trzeba się rachować dokładnie,
Jak szybko czas leci, jak źle jest dla dzieci,
Gdy stracić im dzionek wypadnie.
Gdy przyszło wstać z łóżka, to owa dziewuszka
Godzinę pończoszkę wkładała,
Włożyła, a potém znów z nowym kłopotem,
Podwiązek w pościeli szukała.
Chce nadziać staniczek, lecz zginął guziczek;
Cóż robić? jak zapiąć sukienkę?
Ot, wbity klin w głowę: śniadanie gotowe!
Do stołu wołają panienkę.
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/261
Ta strona została skorygowana.
CXX.
Panna Guzdralska.