Ta strona została skorygowana.
„Kochasz? wszakże to kłak, skóra, szmata,
Zszyte igiełką, tam nie ma duszy:
Kocha się Matkę, siostrę, lub brata,
Nie cacko, które lada dłoń skruszy.
O! córko moja, tyle w tym świecie,
Na ludzi spada nieszczęść z nienacka,
Że tylko małe, niebaczne dziécię,
Łzy może ronić nad stratą cacka!”
Pięknie Mateczka mówiła do mnie,
A co, wszak prawda? ja téż słuchałam,
Zaraz na stronie usiadłam skromnie,
Otarłam oczy — i nie płakałam.
Wkrótce mi lalkę kupiła nową,
W jedwabnéj sukni... ot taką dużą!
Tamtę co najmniéj przewyższa głową,
A jakie oczy! same się mrużą.
Lubię ją nawet, czasem popieszczę,
Lecz częściéj cicho w kątku popłaczę,
Łzy, a dla czego?... bo myślę jeszcze
O tamtéj, któréj już nie zobaczę!