Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/294

Ta strona została skorygowana.

Przyodziawszy się chędogo
W czyściuteńki strój,
Wyręczam Matulę drogą,
Niosąc prac swych znój.
Wnet brzeziną w pęk związaną,
Macham wszersz i wzdłuż,
By z izby nim Ojce wstaną,
Zmieść śmiecie i kurz;
Potém spieszę, zimą, latem,
Do oborki wraz,
I króweczkę moroziatą
Wydajam na czas,
Daléj zwiedzam kur gromadę,
Stajenkę i chléw,
I na komin wiązkę kładę,
Narąbanych drzew.
Trzeszczą szczapy, płomień błyska,
Dymu wzlata słup:
Gotuje się u ogniska
Poleweczka z krup.
Wstali, zjedli, bo mitręga,
To rzecz całkiem zła:
Ojciec do wozu zaprzęga
Swe koniki dwa,
Matuleńka zaś kochana,
Ima grabie w dłoń,
I na pokos het do siana,
Wędruje przez błoń;
Z wozem, pługiem i grabiami,
Wszystko poszło w mig,
Ja zostaję z dzieciakami,
Uśmierzam ich krzyk,