Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/295

Ta strona została skorygowana.

Niańczę małe, gromię duże,
Wszystkiém daję jeść,
A gdy słonko het na górze,
Trza karm w pole nieść.
Więc chwytam dwojaki w ręce,
Biorę garnek w dłoń,
I przy wesołéj piosence,
Wyruszam przez błoń:
Tam Ojce pracują społem,
Tam ich znój i trud,
Bo codziennych trosk mozołem,
Żyje Boży lud.

Powróciwszy do wioseczki,
Trza znów czynną być:
A więc nawijam moteczki,
Prządę z włókien nić,
Szmaty piorę, bielę płótno,
Maję izbę w kwiat,
A nie jestem nigdy smutną,
Śmieje mi się świat!
Wieczorem siadam na progu,
Wyszedłszy przed sień,
I dziękuję Panu Bogu,
Za szczęśliwy dzień.

Ale ot Ojciec i Matka,
I wsi całéj lud,
Parobeczki i czeladka,
Pokończyli trud.